Sprawdź gdzie jestem!


Pokaż Przechadzka na większej mapie



Sobota, 18 czerwca 2011 – trasa Jastarnia – Hel (15km)

sobota, 18 czerwca 2011
0 komentarze
6:00 – odprawa
11:00 – Hel

Decydujemy się na wczesne wyjście o godz. 6:00, gdyż zapowiadał się deszcz o godz. 11:00. Potrzebowaliśmy tylko 5 godzin aby przejść ten odcinek i wszystkim wydawało się, że będzie to dziecinnie proste. Przecież robiliśmy nawet po 30 km dziennie. Nie przewidzieliśmy, że pogoda może spłatać nam figla i tak utrudnić przejście. Dodatkowo zmartwił nas fakt  zaginięcia Aski(jednego z psów, który towarzyszył Przechadzce).
Dzień rozpoczęliśmy oczywiście od odprawy i pakowania kampera oraz podziękowań dla Kuby w ramach pożegnania. Pogoda zdawała się nam sprzyjać i chyba jeszcze nic nie zapowiadało deszczu.
Do Przechadzki dołączył wczoraj Robert mąż Ani, który przybył prosto z Władywostoku, aby przejść aklimatyzację nad polskim morzem i odreagować trudy podróży. ;) Może się zachęci i w przyszłym roku to on przejdzie od Świnoujścia po Hel?!
W trasę ruszyliśmy plażą. Uzbrojeni w peleryny na wypadek deszczu podążaliśmy na Hel, ostatni odcinek Przechadzki już na kilka godzin miał się stać historią. Gdy minęliśmy Juratę, nie mieliśmy drogi odwrotu. Szło się ciężko, nogi grzęzły w piasku, w miarę upływu czasu narastał wiatr a od godziny 9-tej zaczęło nieśmiało kropić a już o godz. 10:00 właściwie lało, dęło i było już mało przyjemnie. Stąd przy pierwszym zejściu na Hel dokonałyśmy pamiątkowych zdjęć zdobycia cypla i schroniliśmy się w lesie.
Gdy cała grupa dotarła do celu, w pobliskiej tawernie wypiliśmy szampana, który przygotował Włodek i zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie pod tablicą wejście 67.
I tak HEL został zdobyty prze 9tą Przechadzkę!!! J


Czytaj więcej »

Piątek, 17 czerwca 2011 - trasa Jastrzębia Góra - Jastarnia (30km)

piątek, 17 czerwca 2011
0 komentarze
 9:00 – odprawa (z uwagi na deszcz)
10:00 – latarnia
12:30 – Władysławowo
14:00 – wchodzimy na mierzeję helską od strony ścieżki rowerowej

17:30 - Kuźnica
20:00 - Jastarnia

Opuszczamy naszą „hiszpańsko-cygańską” kwaterę w Jastrzębiej Górze (w której nie domykało nam się okno a niektórym drzwi, brakowło szklanek ...) w deszczowej aurze. Trochę czuję się przestraszona. Deszczowych dni na naszej Przechadzce było niewiele. Tak więc jeden deszczowy poranek wzbudza mieszane uczucia. Liczymy, że przestanie padać. Niemniej ubieramy nasze pelerynki. Niech "wiedzą", że nie zabraliśmy je na darmo.
Poranną odprawę zdominowała Dagmara. Dziś opuszcza ekipę we Władysławowie. Szczęściara idzie na koncert Stinga. My nie zdobyłyśmy biletów
Wychodzimy przez Lisi Jar na latarnię. Jestem zaskoczona, że nad morzem spotykam krajobraz niczym z gór. Przepięknie!!!! Tylko trochę mokro i ślisko.
Rzut oka na latarnię i maszynownię. Okazuje się, że Zbyszek zna latarnika i dzięki niemu mamy możliwość poznania historii rodu latarników z Krosna jak i opowieści o latarni.
Dalej wędrujemy wzdłuż wybrzeża. Początkowo po betonowym falochronie, kamienistej plaży a dalej po grząskim piasku. Niespodziewanie wychodzi słońce, które będzie przypiekać nas do końca dnia. A tego się nie spodziewaliśmy.
Mijamy kolejno miejscowości Władysławowo, Chałupy, Kuźnice. Część osób idzie plażą, inni ścieżką leśną, do wyboru jest również ścieżka rowerowa wzdłuż zatoki. My początkowo idziemy plażą ale tonąc w piasku, decydujemy się na ścieżkę w lesie, a później na ścieżkę rowerową aby zatopić oczy w scenerii kite surfingu. Mijamy kolejne wioski surferów i podziwiamy umiejętności pływających, skaczących czy raczej latających kite-surferów.
Nogi odpadają mi od chodzenia po betonowej nawierzchni  od prawie 20tego kilometra. Schodzimy na plażę aby dać odpocząć zmęczonym stopom. Ból jest dobijający ale schłodzone stopy w wodzie tak po 10 minutach dają mi wytchnienie. A właściwie są jak nowe.
Dobijamy do kwatery po 20 tej. Rzucam wszystko i idę puszczać latawce ze Zbyszkiem i Janką… ale wiatru ni widu ni słychu .. pozostaje nam podziwiać zachód słońca.
Wieczorem impreza w pokoju Kasi. My dziękujemy Kubie a Kuba w naszym imieniu Zbyszkowi i Jance za pomoc w  przewożeniu naszych bagaży.
Idziemy późno spać ale rano wczesna pobudka. Ruszamy na Hel o godz. 6 tej. Ma padać przed południem a to nie wróży nic dobrego ;(




Zdjęcia z trasy Jastrzębia Góra - Jastarnia
Czytaj więcej »

Czwartek, 16 czerwca 2011 - trasa Białogóra - Jastrzębia Góra (25 km)

czwartek, 16 czerwca 2011
0 komentarze

8:00 – odprawa
10:00 - Ujście Piaśnicy
11:00 - Dębki
14:00 - Karwia
17:00 - Jastrzębia Góra

Dzień jak co dzień rozpoczynamy od lustracji pogody, pakowania i odprawy. Pakowania kampera Zbyszka i Janiny. Bez Was chyba nie ukończyłabym tej wyprawy, trudno jest iść bez ciężkiego plecaka 30 km każdego dnia a co dopiero z całym dobytkiem. Dla mnie jesteście najlepszym prezentem tej Przechadzki. Spadliście Nam z nieba. Przypomina mi się film „Autostrada do nieba” z Michaelem Londonem - jeśli ktoś pamięta, dla mnie to coś takiego. Dziękuję Wam.
Dzisiejszy odcinek to 25 km. Pogoda ładna, wyż, słaby wiaterek, temperatura wyższa niż wczoraj o 2 stopnie. Wczoraj tak ok. godziny 14:00 zrobiło nam się tak zimno, że wskoczyłyśmy w kurtki. A wydawało się, że kurtki nie będą potrzebne, bo była słoneczna pogoda. Tak to już jest nad morzem, słonecznie ale i czasem chłodno.
Ruszamy szlakiem leśnym do ujścia Piaśnicy. To odcinek ok. 10 km. Ścieżka biegnie pięknym lasem. Czasem dokuczają komary. Na mostku w Piaśnicy robimy krótką przerwę i czekamy na część ekipy, która szła wzdłuż morza. Do Dębek mamy 1,5 km. W miasteczku rozsiadamy się na gofrach. Atmosfera wypoczynku udziela się wszystkim.
         Kolejny etap z Dębek do Karwi pokonuję wzdłuż brzegu. Na plaży pojawiło się sporo turystów. Dziś dzień idealny na opalanie. Parawanów co nie miara. Kolorowo i ciepło.  Idziemy po gładkim, ubitym piasku. W Karwi część osób odwiedza cukiernię Konkol. Polecam wszystkim. Ciastka jak marzenie.
Inni tak jak my pożywiają się czymś konkretnym.
Z Karwi do Jastrzębiej Góry jest już tylko 10 km. Mamy dużo czasu. Nie śpiesząc się, ruszamy po plaży dopalając nasze ciała. Dzień mija na wykorzystywaniu słońca, gdyż jutro ma być deszczowa pogoda.  Plaża  bardzo się zmienia. Z bardzo szerokiej nagle topnieje i kurczy się do wąskiego paska. Wydmy zmniejszają się i nagle przed Jastrzębią Górą wyrasta klifowe wybrzeże. Prace umocnieniowe wydm w tych rejonach trwają chyba nieustannie. Woda zdaje się wdzierać na ląd. A człowiek stara się temu zapobiec. Jastrzębia Góra to najdziwniejsza i najbardziej kamienista część wybrzeża jaką dotychczas widziałam.
Oziębia się. Jutro wychodzimy o godz. 9:00. Obawiamy się opadów a czeka nas 30 km trasa.  A przeszliśmy już 315km zostało 45km na Hel!?

PS. Dziś mam dobry przesył na internecie i udało mi się trochę doprowadzić ten blog do jakiegoś wyglądu.



Zdjęcia z trasy Białogóra - Jastrzębia Góra

Zbyszek i Janka , Anda i Aska ... ich kamper


Mamusiu dobrze się odżywiamy ;) .. Ania pozdrawia mamę ! (na talerzu tagliatele z  łososiem i szpinakiem)
Czytaj więcej »

Środa, 15 czerwca 2011 - trasa Łeba - Białogóra (30 km)

środa, 15 czerwca 2011
0 komentarze
 
8:00 – odprawa
11:50 – latarnia Stilo
15:30 – Lubiatów
18:00 – Białogóra


Powoli zaczynają mi się mieszać miejscowości, w których byłam. Każdego dnia w innym miejscu, każdego dnia inna kwatera. Niby powinnam się przyzwyczaić do takiego wędrownego zamieszkiwania ale gubię się w tym wszystkim.
         Pakujemy bagaże do kampera – i tu znowu ukłony podziękowań do Zbyszka i Janki. Gdyby nie oni było ciężej. Znamy plan trasy i ruszamy. Dziś jest chłodniej ale dzień słoneczny z niewielką ilością chmur. Zabieramy ze sobą kurtki bo widziałam prognozę z deszczem. Dzisiejszy etap podzieliliśmy na 2 części – pierwszą przeszliśmy lasem ścieżką rowerową wzdłuż  jeziora Sarbsko  w lesie. Bardzo malowniczą i wygodną ok. 10 km do latarni Stilo a później 18 km wzdłuż wybrzeża. Niestety na całym odcinku trasy nie było sklepu tak więc musiało nam wystarczyć to zabraliśmy ze sobą.
         Latarnia w Stilo jest chyba najbardziej kolorową latarnią jaką do  tej pory widziałam. I chyba najbardziej oddaloną w głąb lądu. Widoki z latarni na zdjęciach.
Tutaj dołącza do nas na 1 dzień Bartek, który jakiś czas temu wyruszył ze Świnoujścia. Pragnę nadmienić również iż Jurek Hanuszkiewicz już doszedł na Hel a ostatni odcinek 110 km pokonał bez przerwy.
         Plaża, którą wędrujemy jest płaska, nie zapada się i jest wygodna dla długodystansowców. Niestety nie było na trasie bursztynów za to udało mi się zebrać sporą kolekcję zdjęć śmieci, które morze wyrzuca na brzeg. Wśród nich był słoik z listem od Zbyszka do Kuby (zdjęcie ma Ilona mam nadzieję, że mi je udostępni), który Zbyszek umieścił w słoiku od kawy Jacobs i wrzucił w Lubiatowie. Słoik widzieliśmy ok. 16 tej a wcześniej Małgosia go znalazła.
         W Białogórze – niewielkiej miejscowości jesteśmy o 18 tej. Kwatera blisko. Sklep z zakupami otwarty. Tak więc nie ma problemu. Wieczorem udajemy się na zaćmienie księżyca ale nie udaje nam się zobaczyć. Podobno księżyc jeszcze nie wschodził i raczej nie było możliwości zobaczyć zaćmienia.



Czytaj więcej »

Wtorek, 14 czerwca 2011 – trasa Las Smołdziński - Łeba (25 km)

wtorek, 14 czerwca 2011
0 komentarze
6:45 – przyjazd piekarni
7:00 – wymarsz
7:50 – wydma Czołpińska i odprawa
12:00 – wydma Łącka
15:00 – Łeba

Rytuał naszych Przechadzek zostaje naruszony, nasz kolejny etap rozpoczynamy od zakupów w obwoźnej piekarni a nie od odprawy (odprawa następuje przed Wydmą Czołpińską oddaloną ok. 2 km). W Lesie Smołdzińskim sklep oddalony jest w znacznej odległości a my musimy wyruszyć wcześnie rano. Wśród drożdżówek powodzeniem cieszą się „amerykanki” w kształcie ufo u nas w Poznaniu są to „amerykany”, furorę robią eklerki, paluchy drożdżowe i inne wypieki. Pycha J
Z samego rana dowiadujemy się nowinek. Ponieważ część osób nie zmieściła się na kwaterze byliśmy rozdzieleni i nie wiedzieliśmy, iż zagubił się wczoraj Mariusz. Szedł krótszą drogą i miał być pierwszy na kwaterze i wszyscy o nim zapomnieli. Dopiero Ola, kiedy miała zapłacić za kwaterę okazało się, że brakuje jej pieniędzy czyli kogoś nie ma.
         Kierujemy się na wydmę Czołpińską, pogoda nam sprzyja, ciepło ale niebo zasnute jest chmurami. Grozi nam deszcz popołudniu, ale w tym czasie będziemy już na kwaterze.
         Wydma Czołpińska jest naprawdę przepiękna, czuję się jak w filmie science fiction albo na pustyni w Afryce. Piasku w olbrzymich ilościach. Przemierzamy piaskową, górzystą krainę i cieszymy się wspaniałym widokiem.
         Trasa dzisiejszej Przechadzki biegnie wzdłuż wybrzeża. Wieje wiatr, który sprzyja puszczaniu latawców. Z czego oczywiście korzystam i puszczam moje latawce aby pohasały na wietrze.
         Zbieractwo bursztynów weszło nam w krew i tym razem udało nam się znaleźć wspaniałe okazy.
         Blisko Łeby odnajdujemy martwą fokę. Kuba oczywiści reaguje i zawiadamia odpowiednie służby.
 Nie mijamy ludzi przez kilkanaście kilometrów a tuż przy wejściu na wydmę Łącką widzimy tabuny ludzi, głównie dzieci i młodzieży z wycieczek.
         Wchodzimy na wydmy i naszym oczom ukazuje się górzysta kraina piasku, na której dzieci spełniają swoje marzenia skacząc, turlając i ciesząc… jak to dzieci.
         W oddali widać chmury. Zaczyna kropić a my opuszczamy wydmy kierując się do Łeby. Mamy jeszcze 6 km. Trasę pokonujemy szybko, wychodząc czarnym szlakiem na plażę.
         Chyba Przechadzki weszły nam w krew. Wszyscy chyba dziś są zadowoleni i rzadko kto narzeka na ból choć zmęczenie daje o sobie jak zwykle znać.
         Dzień kończymy przywitaniem i pożegnaniem Marii. Miała do nas dołączyć jednak pilne sprawy nie pozwalają jej na to, Maria przywiozła dla nas pyszne jagodzianki. Oddaliśmy się wieczorem wspomnieniom i konsumowaniu wypieków. Maria była prekursorem dowożenia bagażu z Ustki do Lasu Smołdzińskiego tzn. nie była w dobrej kondycji, żeby przejść ten odcinek plecakiem i wysłała go taksówką na kwaterę. Taksówkarz zdziwiony był zleceniem ale jeszcze bardziej zdziwiona była gospodyni na kwaterze w Lesie Smołdzińskim, gdy z taksówki wysiadł bagaż.
         W Łebie wieczór jest chłodny i naszło sporo deszczowych chmur, ciekawe czy będzie padać. Jutro spory odcinek trasy do pokonania. 


Link do zdjęć:
Zdjęcia Las Smołdziński - Łeba
Czytaj więcej »

Poniedziałek, 13 czerwca 2011 – trasa Ustka – Las Smołdziński (32 km)

poniedziałek, 13 czerwca 2011
0 komentarze

7.00 – odprawa
7.30 – latarnia
11.40 – Rowy
17.20 – plan filmowy koło latarni w Lesie Smołdzińskim
18.00 – kwatera w Lesie Smołdzińskim

         Nasza grupa Przechadzkowiczów powiększyła się wczoraj o Mariusza i Małgorzatę. Mariusz wkupił się wypieczonym własnoręcznie chlebem, który w dobie święta i braku chleba okazał się na wagę złota.
         Dzisiejsza trasa jest niezwykle ambitna 32 km wzdłuż morza (część osób poszła szlakiem w lesie). Po drodze sklepy tylko w Rowach i kolejny dopiero pojutrze w Łebie. Gdyby nie Zbyszek i Janina i ich samochód byłoby nam trudno. Chyba znacznie mniej osób poszło by a może nie?! Pogoda jak zawsze słoneczna ale nie za ciepło. Taka dobra na Przechadzkę pod warunkiem, że nie przesadzi się z opalaniem.
         Idziemy plażą. Cały odcinek jest niezwykle komfortowy dla nóg i ciekawy. Krajobraz zmienia się co parę kilometrów. Wybrzeże klifowe stopniowo topnieje w oczach i zmniejsza się. Pojawiają się trawy na wydmach zamiast gęstego zalesienia.
         Tuż przed Rowami a właściwie i wcześniej znajdujemy sporo bursztynów. Dzień wcześniej fale wyrzuciły na brzeg sporo „śmieci”, w których można było znaleźć cenne kamienie. Przed i za Rowami napotykamy sporo poszukiwaczy. Trochę to dziwnie wygląda ale w końcu i mnie się udziela zbieractwo. I powiem szczerze strasznie wciąga. Na zdjęciach bursztyn Małgosi i Kasi. Największe znalezione w naszej grupie.
         Trasę 32 km udaje nam się dość sprawnie pokonać. Kuba motywuje nas do szybszego chodu organizując zbiórkę co ok. 2 godziny. I chyba to działa na nas maruderów. Jak zwykle ja na końcu i pewnie nawet z ujemnym balastem też byłabym na tyłach ;)
         Na ostatnich kilometrach zaplanowaną mieliśmy latarnię. Trochę nam się wydało to dziwne, że latarnia jest głęboko wew. lądu. A kiedy dotarliśmy do niej okazało się, że jesteśmy na planie filmu: „Stawka większa niż śmierć” i tuż obok jest Stanisław Mikulski. Trochę późno się orientujemy, że to film. Naszą uwagę przykuły skrzynie z książkami Mein Kampf. A za chwilę kręcona jest scena z Stanisławem Mikulskim a właściwie wybuch z jego udziałem. Chyba nie muszę pisać jakie to było ekscytujące!!!!! Zazroście NAM!!!! Takie wrażenie tylko na Przechadzkach Kuby Terakowskiego!!! PS. Stopy oczywiście bolą, żeby nie było.

Zdjęcia z Ustki - Las Smołdziński




Czytaj więcej »

Niedziela, 12 czerwca 2011 – trasa z Jezierzan do Ustki (25km)

niedziela, 12 czerwca 2011
1 komentarze
 

8.00 – odprawa
8.30 – Łącko
10.20 - Królewo
10.50 - Złakowo
11.20 – przechodzimy granicę województw  na pomorskie
11.40 -  Zaleskie
13:45 - Wodnica
15.00 – rezerwat leśny „Buczyna nad Słupią”
16.00 - Ustka

Niedzielny poranek witamy w przepięknej okolicy i bajkowej scenerii naszej kwatery. Od wczoraj wędruje z nami Dagmara. Spotkaliśmy już ją wcześniej na szlaku. Od tygodnia wędrowała z koleżanką wzdłuż wybrzeża. Teraz postanowiła dołączyć do nas.
Dziś obchodzimy teren poligonu. Nie dostaliśmy pozwolenia na przejście brzegiem morza. Część osób objeżdża ten odcinek trasy.
Pogoda ładna, początkowo chmury pokrywają w 80% niebo ale już wkrótce wypogadza się i choć ciepło przeplata się z chłodem, słońce niejednego potrafi spalić.
Początkowo idę w wysokich, ciężkich butach ale tak po 10 km przebieram je na sandały. Szukamy sklepu z drożdżówkami i kawą. Dziś jest niedziela i Zielone Świątki. Sklepy są zamknięte ale i tak jest ich niewiele. Miejscowości, które mijamy są małe.
Czerwony szlak, który nas prowadzi wiedzie wzdłuż dróg niezbyt uczęszczanych. W Królewie dołącza do nas pies, który towarzyszy nam przez 10 km.
Wszyscy z podziwem i niepokojem spoglądają na czworonoga, który przytomnie chowa się przed samochodami.
Ostatnie 9 km do Wodnicy przemierzamy drogą polną. Jest przyjemnie. Nie ma przejeżdżających samochodów, na które trzeba uważać.
Za Wodnicą wchodzimy w Rezerwat leśny nad Słupią. Przepiękny odcinek trasy. Wchodzimy w las a nasza leśna ścieżka biegnie wzdłuż rzeki. Z lasu wchodzimy do Ustki.


Czytaj więcej »

Sobota, 11 czerwca 2011 – trasa Darłówko – Jezierzany (20km)

sobota, 11 czerwca 2011
0 komentarze
9.00 – odprawa
9.30 -  latarnia w Darłówku (Dni morza wstęp za darmo ale od godz.11.00)
12.40 -  Wicie
14.40 - Jarosławiec
15.00 – latarnia w Jarosławcu
15.30 – obiad
17.00 – kwatera w Jezierzanach

W piątek wieczorem dołączył do grupy Jurek Chanyszkiewicz idący od środy ze Świnoujścia – właściwie dzień i noc. Przypominam, że my idziemy od niedzieli hmmm  to można iść jeszcze więcej kilometrów dziennie?!
Przechodzimy główną ulicą i deptakiem Darłówka, przez most w kierunku latarni. Dziś Dzień Morza i wstęp na latarnie bezpłatny. Niestety jesteśmy za wcześnie. Latarnia jeszcze nieczynna. No cóż pozostaje nam podziwiać ją z zewnątrz. Kierujemy się na wschód. Niebo pogodne, małe chmurki, słoneczko i rześko. Ruszamy plażą, w oddali na horyzoncie pierwsza farma wiatrowa.
Brzegi morza zaskakują wysokim klifem. U styku morza i brzegu tworzy się klif, niczym zimowa kra czy zbocze jaru. Niesamowite wrażenie. Idą na styku morza i brzegu, który sięga po szyję ma się wrażenie, że jest się w potrzasku. Trzeba uciekać kiedy nie ma fali aby nie zmoczyć butów.
Część trasy i to znaczna pokonujemy ciekawym szlakiem a właściwie groblą. Widzimy morze i jezioro. Wędrujemy do Wicie, gdzie rozsiadamy się w nowej drewnianej kawiarni. Zaskakują nas luksusy i nie żałujemy sobie kawy.
Do Jarosławca dochodzimy plażą. Droga bardzo wygodna, piasek ubity, a przed samym Jarosławcem idziemy po betonowym falochronie. Wcześniej podziwialiśmy nieczynny pas startowy, który o mało co nie przegapiliśmy. Dla mnie to taka szersza droga. Ale faktycznie zastanawiające było to że jest taka szeroka.
Zwiedzamy latarnię w Jarosławcu. Niestety Dni Morza skończyły się o godz. 14.00 a była już 15.00 i musieliśmy zapłacić za bilet. Ale widok z góry na panoramę opłacał się.
O godz. 15.30 Kuba oznajmił nam, że właśnie przeszliśmy połowę trasy. Trudno mi w to uwierzyć, ale chyba to prawda. Tak więc 180 km za nami.
Kwatera w Jeziorzanach bajeczna. Piękne miejsce. Humory nam dopisują. Jeszcze czeka nas dziś grill.


Czytaj więcej »

Imieniny Małgosi - Darłówko - 10 czerwca 2011

piątek, 10 czerwca 2011
1 komentarze




Czytaj więcej »

Piątek, 10 czerwca 2011 - trasa Ustronie Morskie - Darłówko (20km)

0 komentarze
 
9.00 - odprawa
10:40 - 11:20 - Dąbkowice i kawa w kawiarni
12.30 - Dąbki
0k 16:00 - Darłówko

Dzisiejszy dzień to pasmo niespodzianek. Do grupy dołączyli Zbyszek i Janka wraz z Andą i Aską wraz ze swoim kamperem. Zaoferowali pomoc w przewożeniu zbędnego bagażu i znacznie ułatwili nam wędrowanie. Okazało się, że sporo mamy tego "zbędnego bagażu"?! Kto by to pomyślał. Furorę zrobiły psy ratownicze Anda i Aska. Wszyscy byli nimi zachwyceni.
Druga niespodzinaka to imieniny Małgosi. Dziś Gosia zaprosiła nas na piwo. Oj była impreza na tarasie w Darłówku!!! 
Kolejna dobra wieść to pogoda - idealna na wędrowanie oraz fakt iż NOGI znowu są gotowe do wędrowania i nie bolą!!! No przynajmniej mnie.
Dzisiejszy etap przechadzki przebiegał w atmosferze wypoczynku i relaksu. Trasa biegła wzdłuż plaż a czasem lasem. Było miło i lekko na plecach. Droga z Dąbek do Darłówka plażą jest męcząca ale te 8 km w piasku chyba dla każdego było bułką z masłem po sytym posiłku w Darłówku ... oj ryb to się najedliśmy.
Pozostałe zdjęcia:
Zdjęcia z 10 czerwca 2011



Czytaj więcej »

Czwartek, 9 czerwca 2011 - trasa Ustronie Morskie - Łazy (30 km)

czwartek, 9 czerwca 2011
0 komentarze
8.00 - odprawa
11.00 - latarnia w Gąskach
12.00 - opuszczamy Gąski
13.30  - Sarbinowo
17.00 - Mielno
18.40 - planowane dojście do Unieścia ..
 20.30 - Łazy (dopiero tablica - właściwa kwatera o 21:40 po zakupach i zagubieniu drogi, która była prosta... prosta i długa ;)

         Dzień zaczynamy odprawą Kuby - krótki zarys trasy, tego co nas czeka czyli atrakcji, kilometrów itp. Ruszamy razem, aby po przejściu rzeki Czerwonej rozdzielić się. Ja ruszam plażą razem z Basią (którą serdecznie pozdrawiam; Basia pięknie śpiewa a nasz duet śpiewający Czerwone korale nigdy nie zapomnę; śmiem twierdzić że Basia jest siostrą Anity Lipnickiej), reszta wędruje czerwonym szlakiem, którym można dojść do końca czyli do Łazów. Plaża jest przepiękna, dzika, z kamieniami wyrzuconymi na brzeg, klifem, wąskim brzegiem i falami. Idzie się w miarę dobrze, trzeba czasem podskoczyć przy szybszej i większej fali tak aby nie zamoczyć butów i skarpet. Wieje dość mocno ale w plecy.
Spotykamy się grupą w Gąskach gdzie zwiedzamy latarnię i odpoczywamy. Latarnia cieszy się dość sporym zainteresowaniem i jest chętnie odwiedzana przez grupy wycieczkowe. Latarnik zaś jest nieugięty jeśli chodzi o przepisy BHP o czym zdążyliśmy się przekonać.
Ruszamy dalej czerwonym szlakiem wzdłuż miejscowości przez Sarbinowo gdzie zatrzymujemy się na popas i dalej Mielenko, Mielno, Unieście, mijamy jezioro Jamno, wchodzimy na mierzeję i przechodzimy przez most w Unieściu.
Zbliża się zachód a my dopiero u wrót Łazów. Droga na kwaterę zdaje się nie kończyć, zmylił nas znak Łazy na drodze, bo właściwe centrum jest dopiero 3 km dalej. Te ostatnie 7 km to była istna gehenna. Droga bez końca. Nogi bolą i ciężko idą po asfalcie. Nie zmieniłyśmy butów na lżejsze sandały z bardziej miękką podeszwą, może byłoby lepiej. Boli mnie śródstopie, które intensywnie smaruję Ketonalem z żelem. Wczoraj pomógł to i może dziś zdziała cuda. W sumie to miło obudzić się z nogami pełnymi sił, ciekawe czy i jutro tak będzie. Na razie bolą całe i to nie tylko stopy.  Eee tam jutro tylko 20 km i to może bez plecaków hihi :)))))






Link do galerii zdjęć Ustronie Morrskie - Łazy
Czytaj więcej »

Środa, 8 czerwca 2011 - trasa Dźwirzyno - Ustronie Morskie (30 km)

środa, 8 czerwca 2011
0 komentarze


 
8.00 – odprawa
11.14 – Kołobrzeg (droga plażą) ok.. 14 km
12.00 – latarnia w Kołobrzegu
15.00 – przedmieścia Kołobrzegu
18.00 – Sianożęty
19.00 – Ustronie Morskie


Dziś pożegnaliśmy Piotra, który doznał szerokich kontuzji stóp a zdjęcie jego stopy, którą nazwałam „stopą Rockiego” było tak drastyczne, że zostało ocenzurowane ;). Wcześniej opuścił nas Janek, kontuzja kostki nie pozwoliła mu na dalsze wędrowanie. Teraz jest na 12.
       Dzień rozpoczęliśmy od codziennej odprawy Kuby. Wyruszyliśmy przez miasto wzdłuż czerwonego szlaku  i ścieżki rowerowej. Na przedmieściach Dźwirzyna rozdzieliliśmy się -  część poszła plażą, inni ścieżką w lesie a pozostali ścieżką rowerową wzdłuż drogi. Ja wybrałam drogę wzdłuż szerokiej plaży. Pogoda znowu dopisała – słońce, wiatr wiał w twarz. Sporo plażowiczów.
         Na przedmieściach Kołobrzegu opuszczam plażę, aby przeprawić się przez most, który jest w remoncie. Klucząc i korzystając z pomocy mieszkańców docieram do latarni. Cały Kołobrzeg wydaje się w remoncie. Pogłębiają port, część plaż jest umacnianych i zamkniętych.
Wspinam się na latarnię, aby podziwiać widoki. Nic nie zapowiada deszczu.
Drogę z Kołobrzegu do Ustronia pokonuję ścieżka rowerową – niezwykle luksusową i chyba nową -  razem z Anią i Iloną – jesteśmy chyba na końcu grupy.
Mijamy stare lotnisko, idziemy chyba przez jakiś park ekologiczny- ptactwo wodne – coś podobnego do Żurawińca w Poznaniu; z tym że z drugiej strony jest dodatkowo morze.
Deszcz dopada nas pierwszy raz w Kołobrzegu a drugi w Sianożętach. Udaje nam się schować i przeczekać. Idziemy dalej. I kiedy już myślałyśmy, że uda nam się dostać na kwaterę – następuje oberwanie chmury, który zalewa cały mój plecak. Nie zdążyłam wyjąć kurtki tylko pelerynę foliową. Wydawało się, że nawet ona nie uchroni mnie przed taaaaką dawką wody!!! Plecak mokry, bluzka na na naradkach cała mokra, kurka lekko mokra. Pozostałe rzeczy były w workach foliowych i to je uratowało. To cud!!! Całe szczęście, że Marta zrobiła już zakupy. Nie miałam już na nic sił. Chyba tylko na bloga ;) Spadam spać. Jutro rano ruszamy dalej.

Z ciekawostek – rzeczy zbędne z  wyprawy warto wysłać pocztą do domu. Uwaga!!! Nie należy przez przypadek odesłać pieniędzy!!?? ;)



Zdjęcia z trasy Dźwirzyno - Ustronie Morskie (30 km)















Czytaj więcej »

Wtorek, 7 czerwca 2011 – trasa Pobierowo – Dźwirzyno (35km)

wtorek, 7 czerwca 2011
2 komentarze
 
7.00 – wymarsz (ja z Martą wyruszamy przed godz. 8.00)
9.15 –  Trzęsacz
10.00 – Rewal
11.30 – falochron koło Niechorza
12.00 – Niechorze
12.15 – latarnia w Niechorzu
Przerwa na strawę w Niechorzu
14.45 – Pogorzelica
Odcinek Pogorzelica – Mrzeżyno (12 km plażą my pokonujemy autobusem z Niechorza przez Trzebiatów prosto do Dźwirzyna)
19.00 - Dźwirzyno

Dzień rozpoczyna się pogodnie i wcześnie. W nocy była burza i padał deszcz. Nie zdołał jednak ochłodzić powietrza. Zapowiadał się kolejny upalny dzień. Kuba zapewnił nas jednak, że nie powinno być tak upalnie i słonecznie jak wczoraj. Ruszamy o 7.00. Ja z Martą ruszamy później ;) Trasa zapowiadała się niezmiernie interesująco i tak było. To chyba mój ulubiony odcinek.
         Idziemy plażą piaszczystą w wysokich butach. Stopy po wczorajszej kąpieli w słonej wodzie wydawały się, że popękają i nawet smarowanie niewiele pomagało. Mijamy wspaniałe klify i docieramy do Trzęsacza. To właśnie tu są te sławne ruiny i ten sławny punkt widokowy. Wspinamy się i podziwiamy. W oddali na morzu widać „statek – pompownię” – tak nazwałam statek pompującynpiasek z morza na brzeg – podobnie jak na Helu i tu ma to na celu ratowanie wybrzeża.
Trasa z Trzęsacza do Rewala jest niezwykle malownicza i biegnie po klifie. Widoki zapierające dech w piersiach. Trudno opisać a na pewno warto zobaczyć.
W Rewalu witają nas kutry rybackie i piękne plaże. Nie zatrzymujemy się i ruszamy na podbój latarni w Niechorzu. Tymczasem niespodzianka – falochron. Coś niesamowitego! Kto by się spodziewał betonowej autostrady nad samym morzem. Dochodzimy do Niechorza. Upss  ominęłyśmy latarnię. Wejście na nią było bezpośrednio z falochrony, Wychodzimy z plaży i cofamy się.
Latarnia w Niechorzu imponująca a widok z niej na okolicę cudowny.
         Z Niechorza wędrujemy wzdłuż morza do Pogorzelicy. Obawę wzbudza odpływ za Niechorzem, okazało się jednak że przechodzimy przez niego bosą stopą.
         Z Pogorzelicy wsiadamy do busa i wracamy do Niechorza  a z Niechorza przez Trzebiatów do Dźwirzyna. Pierwotnie miało być trochę inaczej ale tak wyszło ;)
Pozdrawiam taksówkarza, którzy chciał od nas 180 zł za przejazd z Niechorza do Mrzeżyna.
Niestety nie pokonałyśmy 12 km odcinka z Pogorzelicy do Mrzeżyna, bo pewnie byśmy teraz wstawiały na bloga mapy naszych stóp i liczyły otarcia, pęcherze. Podziwiamy naszych kolegów i koleżanki …i gratulujemy im.








Link do pozostałych zdjęć:

Zdjęcia z trasy Pobierowo - Dźwirzyno
Czytaj więcej »

Poniedziałek, 6 czerwca 2011 – trasa Wisełka - Pobierowo (30km)

poniedziałek, 6 czerwca 2011
2 komentarze
 
   8.00 – wychodzimy
   9.00 – latarnia Kikut
   9.20 – plaża w Wisełce i idziemy na wschód wzdłuż wybrzeża
   12.00 – Międzywodzie
   13.00 – Dziwnów
   18.00 – Łukęcin
   19.00 – Pobierowo

Dzisiejszego dnia pogoda dopisała – słońce, słońce, słońce. Generalnie było upalnie. Na szczęście szybko porzuciłyśmy ciężkie buty na rzecz sandałów i bosych stóp aby poczuć wodę morską. Początkowo droga była świetna. Mokry piasek, który nie zapadał się pod stopami, z czasem sytuacja pogarszała się i zaczynałyśmy grząźć w suchym piasku. Postój w Dziwnowie, gdzie zmuszeni byliśmy się przeprawić mostem przez rzekę Dziwną, przedłużył się znacznie. I na nasze szczęście bo udało się przeczekać najgorszy skwar.
Droga z Dziwnówka do Łukęcina plażą w godzinach późno popołudniowych był przyjemny ale w okolicach Łukęcina wybrzeże piaskowe zamieniło się w kamienisty tor przeszkód dla bosych stóp i tu przydały się ciężkie buty górskie.
Pobierowo piękne i długie. Kwatera na końcu miasta… istna katorga dla spragnionych odpoczynku po 30 km z ciężkimi plecakami. Ale w końcu docieramy szczęśliwie.






Czytaj więcej »

Niedziela, 5 czerwca 2011 - trasa Świnoujście - Wisełka (25km)

niedziela, 5 czerwca 2011
0 komentarze
Wstajemy o 6 tej rano. Szybkie śniadanie i wychodzimy o 6:45 na busa do Świnoujścia, gdzie mamy się spotkać z resztą grupy. Przed 8.00 jesteśmy na miejscu, niestety pociąg jest spóźniony i musimy opóźnić wyjście na Przechadzkę. Ale też dzięki temu udaje nam się zwiedzić Świnoujście na drugim brzegu Świny. Przeprawiamy się promem i wędrujemy na najpiękniejsze plażę w Polsce. O 10:15 robimy sobie pamiątkowe zdjęcie i wyruszamy na właściwą Przechadzkę. Jest nas 13stu + Kuba. Część osób już była na Przechadzkach, sporo jest też ludzi, którzy ruszają pierwszy raz. Dowiadujemy się, że nie jest tak łatwo przejść całą  trasę ale nawet przejście części daje sporo satysfakcji i jest nie małym wyzwaniem.
O 11.15 stajemy przed latarnią w Świnoujściu, wspinamy się po 300 schodach i podziwiamy widoki. O 11.50 opuszczamy latarnię, aby o 12.15 znaleźć się nad Bałtykiem i ruszyć wzdłuż plaży do Wisełki. Drogę pokonujemy meandrując między mniej lub bardziej ubitym piaskiem. Przed Międzyzdrojami spotykamy sporo naturystów płci męskiej. Co budzi pewne zainteresowanie, zdziwienie a w końcu i znudzenie. Dla  mnie niebywałą atrakcją było zobaczyć kite surfing, nie wiedziałam, że to takie popularne. W Międzyzdrojach lądujemy o 15-tej. Sporo plażowiczów i turystów. Gorąco. Słoneczna pogoda i wiatr w twarz daje się we znaki. Zwiedzamy Aleję Gwiazd i opuszczamy nadmorski kurort o 15.30. Przed nami fantastyczna droga wzdłuż klifów i kamienistych plaż.
W Wisełce jesteśmy o 18:30. Teraz zakupy i odpoczynek. Jest niedziela ale sklepy są czynne do 20.00.

 
ps. zepsuł mi się aparat fotograficzny, elektronika nie radzi sobie z wiatrem












Czytaj więcej »

Wisełka

sobota, 4 czerwca 2011
0 komentarze
Fire man pofrunał nad morzem!


Wyjechałyśmy z Poznania o godz. 12:30 pociągiem w kierunku na Świnoujście, przesiadka w Szczecinie Dąbie na osobowy natomiast w Międzyzdrojach na busik do Wisełki. Trochę było problemu ze znalezieniem przestanku PKS ale ostatecznie poradziłyśmy. W Wisełce na przestanku spotkałyśmy Jaśka, który też jechał na Przechadzkę. Razem pojechaliśmy do Wisełki i znaleźliśmy kwaterę - ul. Nowowiejskiego wejście od ul. Kasztanowej.Rozgościliśmy się i udaliśmy na zakupy i zwiedzanie Wisełki. Pogoda dopisała - słonecznie i nie za ciepło. Wieczorkiem poszłyśmy nad morze. Wiatr dopisał, idealny na puszczanie latawca.

ps. biletów na Stinga w Gdańsku nie dostałam :(

Czytaj więcej »

Witamy!

czwartek, 2 czerwca 2011
0 komentarze
Witam wszystkich, którzy postanowią towarzyszyć naszej wyprawie - a właściwie na  9 tej Przechadzce Kuby Terakowskiego ze Świnoujścia na Hel. Zamierzamy w 14 dni przemierzyć pieszo nasze morskie wybrzeże. Piszę my - czyli ja i moja przyjaciółka Marta.... no i 12 innych osób, których jeszcze nie znamy. Wędrówka wzdłuż wybrzeża nie jest czymś nowatorskim ale cykliczną przechadzką Kuby Terakowskiego, którego niedługo poznamy. W tym roku ja i Marta zasilimy szeregi długodystansowców. Przed nami ponad 340 km .....a obecnie pakowanie plecaków.

Czytaj więcej »
 

Sprawdź gdzie jestem

O blogu

Blog jest zapisem pieszej Przechadzki ze Świnoujścia na Hel w 2011 r.

Po Przechadzce

© 2011 Going 2 Hel Design by Extermina Dzignine
In Collaboration with Edde SandsPingExtermina Girl