8:00 – odprawa
11:50 – latarnia Stilo
15:30 – Lubiatów
18:00 – Białogóra
Powoli zaczynają mi się mieszać miejscowości, w których byłam. Każdego dnia w innym miejscu, każdego dnia inna kwatera. Niby powinnam się przyzwyczaić do takiego wędrownego zamieszkiwania ale gubię się w tym wszystkim.
Pakujemy bagaże do kampera – i tu znowu ukłony podziękowań do Zbyszka i Janki. Gdyby nie oni było ciężej. Znamy plan trasy i ruszamy. Dziś jest chłodniej ale dzień słoneczny z niewielką ilością chmur. Zabieramy ze sobą kurtki bo widziałam prognozę z deszczem. Dzisiejszy etap podzieliliśmy na 2 części – pierwszą przeszliśmy lasem ścieżką rowerową wzdłuż jeziora Sarbsko w lesie. Bardzo malowniczą i wygodną ok. 10 km do latarni Stilo a później 18 km wzdłuż wybrzeża. Niestety na całym odcinku trasy nie było sklepu tak więc musiało nam wystarczyć to zabraliśmy ze sobą.
Latarnia w Stilo jest chyba najbardziej kolorową latarnią jaką do tej pory widziałam. I chyba najbardziej oddaloną w głąb lądu. Widoki z latarni na zdjęciach.
Tutaj dołącza do nas na 1 dzień Bartek, który jakiś czas temu wyruszył ze Świnoujścia. Pragnę nadmienić również iż Jurek Hanuszkiewicz już doszedł na Hel a ostatni odcinek 110 km pokonał bez przerwy.
Plaża, którą wędrujemy jest płaska, nie zapada się i jest wygodna dla długodystansowców. Niestety nie było na trasie bursztynów za to udało mi się zebrać sporą kolekcję zdjęć śmieci, które morze wyrzuca na brzeg. Wśród nich był słoik z listem od Zbyszka do Kuby (zdjęcie ma Ilona mam nadzieję, że mi je udostępni), który Zbyszek umieścił w słoiku od kawy Jacobs i wrzucił w Lubiatowie. Słoik widzieliśmy ok. 16 tej a wcześniej Małgosia go znalazła.
W Białogórze – niewielkiej miejscowości jesteśmy o 18 tej. Kwatera blisko. Sklep z zakupami otwarty. Tak więc nie ma problemu. Wieczorem udajemy się na zaćmienie księżyca ale nie udaje nam się zobaczyć. Podobno księżyc jeszcze nie wschodził i raczej nie było możliwości zobaczyć zaćmienia.
0 komentarze:
Prześlij komentarz